niedziela, 9 sierpnia 2009

Dzień -1 czyli na walizkach

Siedzimy na czymś ciepłym i mam nadzieję, że są to tylko walizki. W zasadzie wszystko jest już przygotowane, ale ciągle gdzieś w podświadomości kręci się ważne pytanie: "Czy na pewno mamy wszystko, czego potrzebujemy?". Ale nic to, nastawiamy się pozytywnie i relaksujemy się

Dzisiaj zafundowaliśmy sobie leniwą niedzielę. Większość spraw pozałatwiana a poza tym "wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni", więc nie za bardzo wiadomo, co ze sobą zrobić (chociaż doświadczony pracoholik zawsze znajdzie sobie zajęcie). To dziwne, jak przed dłuższym wyjazdem człowiek zaczyna dostrzegać piękno miejsca, w którym żyje na co dzień. A może po prostu dzisiaj była bardzo ładna pogoda? Rano wybraliśmy się na niedzielną mszę do naszego kościoła. Połowa ławek pusta, widać większość ludzi na urlopach. Po południu wzięliśmy rowery i pojechaliśmy na miasto, bo miał być koncert w Parku Pokoju. Rzeczywiście, grał duet gitarowy, ale jak dla mnie muzyka była za bardzo lounge, więc szybko się wymeldowaliśmy. Potem mały spacerek po ryneczku, Głęboka, zamek i do domu. Ale zebrało się z 15 km.

Jutro już tylko podomykać ostatnie tematy służbowe i prywatne i około 20 ruszamy do Pyrzowic, gdzie czeka nas nocleg. Takie rozwiązanie wydaje się optymalne, uwzględniając, że musimy się stawić na lotnisku o 4,20 (odlot 6,20), a potem jeszcze 16 godzin podróży przed nami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz